• Mamy zdanie
  • Czego nie powinieneś mówić swojemu dziecku

    Jak już wspominałam konferencja Akademia RodziceMalucha.pl dała mi do myślenia i jak widać do pisania. Okazuje się, że są takie słowa, często przez nas nadużywane, których w stosunku do dziecka powinniśmy unikać i bynajmniej nie mam tu na myśli „brzydkich słów”. 

    Nic się nie stało!
    Kto z nas nie mówi płaczącemu dziecku choć jednego z tych zdań: Nie płacz! Nic się nie stało! A nie mówiłam! Sami wielokrotnie słyszeliśmy je w dzieciństwie i teraz powtarzamy swoim dzieciom. Wydaje się to tak oczywiste, że nie zastanawiamy się nad tym, jak te słowa mogą być rozumiane przez dziecko. Otóż okazuje się, że mówiąc maluchowi: nie płacz, nic się nie stało, wcale mu nie pomagamy. Psycholog Agnieszka Stein podczas wspomnianej konferencji Akademia RodziceMalucha.pl w Katowicach uświadomiła mi, że to wcale nie jest tak, że nic się nie stało.

    Co się stało?
    Rzeczywiście, gdy się nad tym głębiej zastanowić okazuje się, że jednak się stało. Przecież droga mamo przewróciłem się, coś mnie boli, jest mi smutno, potrzebuję twojego wsparcia i zrozumienia. Mówiąc nic się nie stało, zaprzeczamy uczuciom dziecka. Nie znajduje ono w nas zrozumienia.
    Agnieszka Stein radzi, aby przytulić dziecko, nazwać jego uczucia, spytać: jest ci smutno? Coś cię boli?
    Oczywiście nie jestem za tym, aby biec do dziecka z krzykiem: Nic ci się nie stało?! Maluch słysząc w głosie rodzica przerażenie, choćby nie miał powodu może się rozpłakać, bo przestraszy się jego reakcji. Kiedy dziecko nauczy się, że może na nas liczyć w trudnej sytuacji, to przyjdzie do nas ze swoimi problemami również, gdy dorośnie.

    Nie biegaj!
    Nie biegaj, bo się przewrócisz! To kolejne słowa, które wg mnie w stosunku do dziecka nie mają sensu. Jak małe, zdrowe i pełne energii dziecko ma nie biegać? Sami byliśmy kiedyś dziećmi i bieganie było jednym z najlepszych zajęć. Nawet z upadku można wynieść naukę, że trzeba biegać ostrożniej.
    Jak pisał kiedyś Julian Tuwim: Żeby kózka nie skakała, toby nóżki nie złamała. Prawda! Ale gdyby nie skakała, toby smutne życie miała. Prawda?

    Nie syp piaskiem!

    Nie syp piaskiem po butach i spodniach! – słyszę ostatnio w piaskownicy. Jak tylko dziecko się posypie zdenerwowana mama zaraz strzepuje piach i powtarza po raz kolejny i kolejny: nie syp piaskiem po butach i spodniach! Maluch zaprzestał zabawy, siedział i patrzył na bawiące się dzieci. To też nie spodobało się mamie, która powiedziała: po co tu przyszliśmy skoro się nie bawisz? Na odchodne chłopczyk posadzony na ławce, gdzie mama po raz kolejny trzepała jego spodnie usłyszał: zobacz, zobacz jak wyglądasz! Jak dziecko wojny, tego się nie da wyczyścić! Głupi materiał! Biedny maluch – pomyślałam. Przecież trudno jest nie posypać się piachem siedząc w piaskownicy. Tym bardziej będąc dzieckiem, które nie potrafi jeszcze idealnie manipulować rękami. Nawet ja wychodząc z piaskownicy jestem często brudna.

    Nie wymagajmy od naszych dzieci rzeczy niemożliwych i jeśli nie ma prawdziwego zagrożenia pozwólmy im badać świat tak, jak potrafią.

    Dodaj komentarz

    avatar
    1000
      Subscribe  
    Powiadom o